Początkowym stadium rozwoju pisma było pismo piktograficzne, czyli obrazkowe. Nic więc dziwnego, że tak lubimy obrazki na pokrętłach naszych aparatów. Bo wiadomo, że „pani w kapeluszu” to portret a „góry” to krajobraz. Teraz chwila prawdy – pismo obrazkowe to prehistoria. Czas na alfabet!

A akurat nie o byle jakim alfabecie dziś będzie, bo o alfabecie fotograficznym. Oprócz opisanych wyżej obrazków na pokrętle aparatu znajdziemy też kilka, niezwykle ważnych liter, które każdy amator fotografii znać powinien.

Ostatnio ustaliliśmy już, że najpiękniejszą, ale niedocenioną literą z fotograficznego abecadła jest litera M. Bo wiadomo… „M” jak miłość, młodość, mizeria i …mortadela. Co kto lubi. A tak naprawdę to czarodziejskie M oznacza tryb manualny, czyli to, co najszybciej (ale bynajmniej nie najłatwiej) zaprawi Cie w bojach fotografowania. Na początku szybko zniechęcamy się do tego trybu, bo gubimy się w ustawieniach i frustrujemy niezadowalającymi zdjęciami. Ale uwierz mi, to widać, że używasz M, że dzięki temu się rozwijasz, uczysz się swojego aparatu. Ja w tym roku jak na razie używam wyłącznie eMki i już dostałam pierwszą wiadomość, że robię postępy. A przecież nic tak nie motywuje do dalszej pracy jak komplementy!

Na pokrętle znajdziesz też literę P czyli automatyka programowa. To taki inteligentny tryb, który sam na podstawie zmierzonego światła dobiera czas naświetlania i wartość przysłony. To tryb, dzięki któremu bez większych kombinacji wykonamy jasne, nieporuszone zdjęcie. Dlatego właśnie jest on rekomendowany do zdjęć „na mieście”, kiedy łapiemy chwilę, przechodniów, nietypowe sytuacje.

Tryb A to tryb priorytetu przysłony. Innymi słowy to Ty jesteś odpowiedzialny za ustawienie odpowiedniej wartości przysłony. Kiedy to zrobisz, aparat „weźmie na siebie” dobór ekspozycji.

Pozostaje jeszcze litera S. Pięknie zwana trybem preselekcji przysłony. W zasadzie maksymalnie upraszczając, jest to tryb odwrotny do trybu A. Ty ustawiasz czas naświetlania, a aparat dostosowuje przysłonę.

Wpis ten niech będzie wstępem do kolejnych, w których każdemu z trybów postaram się poświęcić więcej uwagi, popierając swoje eksperymenty zdjęciami.

Pamiętaj, że jestem 100% amatorem i samodzielnie próbuję zgłębić zagadki aparatu. To znaczy, że może coś pokręciłam, może wypowiedziałam się nie dość jasno. Mam nadzieję, że kolejne odcinki pomogą nam uporządkować wiedzę i fotograficzny alfabet nie będzie miał przed nami tajemnic.