Mamy rok Leopolda Tyrmanda dlatego moją pierwszą tegoroczną lekturą są Zapisków dyletanta. Trzeba stwierdzić, że od pierwszej strony miałam poważne wątpliwości, czy dyletant to odpowiednie określenie, ponieważ Tyrmand zdaje się być doskonale przygotowanym w tematach, na które się wypowiada.

Leopold Tyrmand jest postacią nietuzinkową. Warszawiak z zasymilowanej rodziny żydowskiej. Ojca stracił w Majdanku a matka po wojnie wyjechała do Izraela. Pisarz wiele przeszedł. Po wybuchu wojny wyjechał do Wilna. Aresztowany przez NKWD. Uciekł podczas transportu do więzienia. Ponieważ był Żydem, zdobył francuskie dokumenty i zgłosił się do pracy w II Rzeszy. Pracując jako marynarz próbował dostać się do Szwecji, gdzie go schwytano i osadzono w obozie koncentracyjnym w Oslo. Po wojnie pracował między innymi w komunistycznej gazecie, do czego sam się przyznał. W połowie lat 60 zaczął podróżować. Zapiski dyletanta są owocem przemyśleń podczas podróży na przełomie lat 60 i 70.

Tyrmand wielki

Miałam problem z sięgnięciem po tę książkę. Ciężko czyta się książki bez fabuły. Kiedy znajomy pyta się co czytasz, chce wiedzieć o czym jest ta książka. Bałam się, że jak nie ma fabuły to nie ma szans, żeby książka mnie porwała. A jednak. Dostałam w ręce książkę, w której Tyrmand pokazuje, że fabuła, czy jej brak, zupełnie nie odgrywają roli w poziomie zaangażowania czytelnika. Książka jest zbiorem luźnych przemyśleń. Przy okazji podróży do Stanów Zjednoczonych, Izraela czy Hiszpanii nasuwały mu się na myśl celne i niezwykle interesujące przemyślenia na temat różnic międzyludzkich. Przede wszystkim kulturowych, zwłaszcza tych wynikających z innego systemu politycznego.

Mów ślepemu o kolorach

Co poruszyło mnie najbardziej w Zapiskach…? Zdecydowanie piekielna inteligencja i niesamowita umiejętność obserwacji ludzi, jakimi wykazał się Tyrmand. Trochę bawiło mnie jak próbował Amerykanom, w dobie dzieci kwiatów, wytłumaczyć jak wygląda komunizm w praktyce. Poza tym podziwiam pisarza, że po kilku – kilkunastu dyskusjach, które nie przyniosły żadnych skutków, nie poddał się. W pewnym momencie po prostu, z niebywałą bystrością umysłu zaczął robić sobie żarty w swoim, niepowtarzalnym stylu.

Nie-Zły

Leopold Tyrmand jest znany głównie jako autor Złego wspaniałej powieści o szemranym światku powojennej Warszawy. Złego czytałam i to była miłość od pierwszej strony. I teraz okazuje się, że to nie wszystko. Teraz w Zapiskach dostaję obraz inspirującego, inteligentnego, spostrzegawczego człowieka, który celnie, dowcipnie i subiektywnie komentuje różnice między ludźmi wschodu i zachodu. dlatego ja to kupuję, ja się pod tym podpisuję, ja to polecam!