Michał Rusinek: Niedorajda, czyli co nam radzą poradniki

Po lekturze poprzedniej książki Michała Rusinka nie miałam nawet przez chwilę wątpliwości czy sięgnąć po Niedorajdę. Nie zawiodłam się, spędziłam z tą książką naprawdę miłe dwa popołudnia.

Nie będę owijać w bawełnę. Michał Rusinek jest niedościgniony w celnym komentowaniu rzeczywistości jaka nas otacza. Zwłaszcza, kiedy na warsztat trzeba wziąć język, sposób wypowiedzi, słownictwo. A to przecież to to, co lubię najbardziej.

Powiedz mi jak mam żyć

Tym razem autor przygląda się poradnikom. Bo przecież bez nich, jesteśmy właśnie tytułowymi niedorajdami. W charakterystyczny dla siebie sposób, analizuje to, co wbija nam się do głowy. Jak w poradnikach jesteśmy przekonywani, że na wszystko jest rada, wystarczy zaufać poradnikom właśnie. A przecież nie ma nic lepszego od gotowej recepty na szczęście i tak właśnie ludzie traktują tego typu książki. Jak magiczny lek na wszystkie ich bolączki.

To co szczególnie zaskarbiło moją sympatię dla książki Niedorajda to fakt, że Michał Rusinek bezpardonowo, acz z taktem wyśmiewa rady, zręcznie nawiązując do sytuacji politycznej w kraju. Między wierszami chyba wręcz, z przymrużeniem oka sugeruje, że obecni rządzący wiele mogliby sie nauczyć z poradników.

Rozrywka na najwyższym poziomie

Kolejna, po Pypciach na języku brawurowa książka Michała Rusinka. Utrzymana na najwyższym poziomie językowym i nie niższym humorystycznym! Niedorajda jest kapitalną książką, która zapewnia czytelnikowi mnóstwo rozrywki, a przy okazji demaskuje bezsensowność i utopijność poradników. Ja nie mam wątpliwości. To był dobry wybór, że kupiłam Niedorajdę zamiast jakiegoś poradnika, za którymi swoją drogą nie przepadam. A Michał Rusinek utwierdził mnie w tym, że słusznie! Żaden poradnik nie przeżyje za Ciebie życia, a najważniejsze to uczyć się na błędach i nie ustawać w drodze do zażegnania swoich rozterek i problemów.