Kto mnie zna, ten wie, jakiego mam fioła na punkcie Tuwima. Dla mnie to człowiek – skarbnica cytatów, wirtuoz słowa, niepoprawny indywidualista. Tym bardziej mi wstyd, że tak wielbiąc Tuwima, nie wiedziałam prawie nic o jego siostrze. A Ty?
Biografie to jednak coś, co nigdy mi się nie znudzi. Zwłaszcza, kiedy są dobrze napisane i traktują o osobie tak barwnej i interesującej jak Irena Tuwim. uwierz mi, że czerwienię się teraz po same koniuszki uszu, ale ja nawet nie wiedziałam, ze Julian Tuwim miał siostrę! Tymczasem Anna Augustyniak wręcza nam (no ok, mi wręczył święty Mikołaj, z kręconymi włosami) książkę, w której przedstawia nam losy Tuwimówny. Od dzieciństwa w Łodzi, poprzez przeprowadzkę do Warszawy, dwa małżeństwa, emigrację wojenną, po powrót do kraju i trudną dla niej starość. Cóż o niej wiemy? Poetka, pisarka, a nade wszystko tłumaczka. Irena Tuwim jest przecież polską matką Kubusia Puchatka! Mary Poppins i Byczek Fernando (byczek w oryginale pokonał liczbąnakładu nawet Przeminęło z wiatrem!) znamy również dzięki jej przekładom
W moim odczuciu największym niepowodzeniem Ireny był fakt, że urodziła się kobietą. Narażona była przez to na lekceważący stosunek mężczyzn z branży.
Nie ulega wątpliwości, że poetka była bardzo doświadczona przez życie. pierwsze małżeństwo, z podróżą poślubną do najlepszych niemieckich klubów dla homoseksualistów, nie pozostawiało wątpliwości, że z małżonkiem nie wszystko jest tak, jakby chciała. Drugie małżeństwo, z człowiekiem nie stroniącym od alkoholu, wojna, emigracja, śmierć matki w szpitalu dla psychicznie chorych. To tylko namiastka tego, co Tuwimówna musiała przejść.
Życie pisze najlepsze scenariusze. Dla mnie Anna Augustyniak przedstawiła nam biografię niezwykle ciekawej, utalentowanej kobiety, która być może żyła ze swoim talentem w cieniu sławnego brata. Ale zdradzę Ci rąbka tajemnicy, że koniec życia Ireny Tuwim, wszystko co o jej starości po śmierci męża i brata napisała Augustyniak, spotęgowało mój strach. Bo ja najbardziej na świecie boję się samotności. Nikt nie powinien zostawać sam, tak jak sama została Irena Tuwim, szukając u kresu życia kogokolwiek, z kim mogłaby porozmawiać, wprawiając swoich dalszych i bliższych znajomych w konsternację swoimi częstymi telefonami. Ale któż postąpiłby inaczej? Z drugiej strony, czy dziwne są myśli samobójcze u osoby, która, patrząc na chorobę matki i stany depresyjne brata, była obciążona genetyczne?
Każdemu kto ceni dobrą biografię, literaturę, Tuwima, kto chciałby się dowiedzieć czegoś więcej o Irenie – poetce, tłumaczce, matce chrzestnej Kubusia Puchatka, z czystym sumieniem polecam te pozycję. Kawał dobrej roboty, gwarantujący wciągającą, poszerzającą horyzonty lekturę.
Komentarze
Jedna odpowiedź do „Anna Augustyniak: Irena Tuwim. Nie umarłam z miłości.”
Jako nałogowy pożeracz biografii będę musiała ją dorwać!