Piotr Łopuszański: Warszawa literacka PRL

Kupiłam książkę. jak miałam nie kupić, skoro na okładce jest Tuwim, a w tytule Warszawa. Kupiłam więc. I przebierałam nóżkami ze zniecierpliwienia, kiedy wejdę w jej świat, kiedy zanurzę się między stronice cudownej historii, która działa się naprawdę.

Do trzech razy sztuka?

Dopiero przy drugim, trzecim rozdziale przypomniałam sobie co mnie irytowało w poprzedniej książce Piotra Łopuszańskiego. Autor ma łeb na karku, ogromną wiedzę i niezły zasób ciekawostek, ale… No właśnie to ale wszystko mi zepsuło. Autor zdaje się chodzić po Warszawie, którą istotnie zna jak własna kieszeń, tylko że podczas tego spaceru patrzy na Warszawę i rzuca akurat to, o czym mu się przypomni. Po prostu do mnie jednak bardziej przemawia podejście skupienia się na człowieku, a nie na zagadnieniu. W ten sposób w jednym miejscu czytam o Miłoszu czy Hłasce, a nie w każdym rozdziale mam po trochu o nich. Nie potrafię się na tym skupić. Gubię się w ludziach i zagadnieniach.. Ale najlepsze jest to, że jak „spotkam” trzecią książkę Piotra Łopuszańskiego, to i tak po nią sięgnę.

Czy wiesz, że…?

No właśnie, cała książka jest dla mnie jednym wielkim „czy wiesz, że…?”. Kurcze, wydawało mi się, że mam sporą wiedzę i o Warszawie i o literatach. Przeczytałam biografie wielu bohaterów tej książki, a Łopuszański i tak potrafił mnie zaskoczyć. Były momenty oczywiste, ale niemało było takich, które czytałam z wypiekami na twarzy.

W zgodzie z partią, w zgodzie z sobą

PRL to nie był czas łatwy dla twórców. Stawali oni przed wyborem tragicznym. Żyć w zgodzie z własnym sumieniem i musieć szukać sobie innego zajęcia niż tworzenie, nadal pisać, ale nie wydawać, bo patia to zablokuje? Czy może schować dumę do kieszeni i pisać jak chcą ci na górze, zapewniając sobie rozgłos i środki do życia? Ostatnią rzeczą jaką mogłabym tu zrobić to ocena. Nie każdego stać było na bohaterski wyczyn, jakim było sprzeciwienie się władzy. I rozumiem tych twórców. Część z nich z czasem przyznała się do błędu, wstydząc się tego, co pisała. Inni byli od początku niezłomni, nie ulegli nigdy naciskom władz. Tych z kolei podziwiam.

Jak było naprawdę

Co takiego zrobił w tej książce autor? Według mnie dał świadectwo, jak wyglądała sytuacja literatów w okresie PRL. Przed jakimi wyborami stanęli. Jakich wyrzeczeń oczekiwała od nich rzeczywistość. Mimowolnie też przybliżając nam sylwetki poszczególnych osób, Łopuszański uczy nas historii. Jak Warszawa powstawała z gruzów, kiedy wybudowano MDM, Pałac Kultury i Nauki, jak wyglądała Warszawa po śmierci Stalina. To działo się naprawdę, całkiem niedawno. Może nie nasi rodzice, ale nasi dziadkowie doskonale muszą te czasy pamiętać. Autor w przystępny sposób pokazuje nam, jak wyglądała codzienność PRLu i jak literaci się w niej odnaleźli. Nie stroni też o bezpardonowego wytykania błędów, przywar i zuchwalstwa co poniektórych. Ale to wszystko znajdziesz już w książce.