Dom na kurzych łapach jest książką, z którą mam niemały problem. Mam wrażenie, że choć dedykowana dzieciom, w swojej estetyce jest zawieszona między tym, co dzieciom się podoba, a tym, co zrozumieć mogą tylko dorośli.
To moje pierwsze spotkanie z tą autorką. I jak zawsze w takim przypadku, zaczęłam szukać informacji o pani Sophie Anderson. Od razu ostrzegam. Nie bądź przerażony, kiedy po wpisaniu w google, wyświetli Ci się informacja, że Sophie jest aktorką porno. Nie, to nie ta sama pani, która napisała dla dzieci Dom na kurzych łapach. „Nasza” Sophie Anderson jest autorką książek dla młodzieży i, jak czytamy w jej notce biograficznej, fach pisarski ma we krwi. Jej matka jest pisarką, a Dom na kurzych łapach oparła na opowieściach swojej babci.
Dom na kurzych łapach a w nim…
Wyobraź sobie, że dostajesz do ręki przepięknie wydaną książkę. Cudowna okładka, z wyszukanymi wzorami. Mały domek na kurzych łapkach w tej oprawie sprawia wrażenie, że przenosimy się do baśniowej krainy czarów i snów. Potem zaczynasz czytać i na dzień dobry dostajesz obrazek jak to główna bohaterka, 12-letnia Marinka wtyka ludzkie kości w ogrodzenie. Kosternacja. O co chodzi? Ano o to, że Marinka mieszka z babcią w niezwykłym domu, który oprócz tego, że ma dar biegania po świecie na swoich łapach, to jest domem Baby Jagi – strażniczki bramy, przez którą co wieczór przeprowadza zmarłych. Nieźle, co?
Dorośli wszystko psują
Naprawdę Dom na kurzych łapach wzbudził we mnie tak skrajne emocje, że jedynym wytłumaczeniem jest to, że dorosły umysł wszystko psuje. Bo czy nie można przyjąć tej pięknej książki po prostu jako historii o małej, upartej dziewczynce, która nie zgadza się ze swoim przeznaczeniem? Czy trzeba tak wszystko analizować? Wygląda na to, że trzeba. Dorośli są dziwni, mają to do siebie, że zupełnie inaczej odbierają to, co jest dedykowane dzieciom. Tak było z nieszczęsnymi Teletubisiami i Po z torebką i z Bolkiem i Lolkiem. To samo ze strony dorosłych było ze Smerfetką jako jedyną kobietą we wiosce Smerfów. Dorośli przestańmy to robić!
Nie galopuj!
Kiedy czytałam Dom na kurzych łapach, starałam się stopować w mojej analizie. Myślałam „Wiśniewska, to jest książka dla DZIECI, nie rozpędzaj się i nie bądź taka surowa. Potem zastanawiałam się nad tym, do dzieci w jakim wieku chciałabym kierować tę książkę. I na to pytanie nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Bo czy 12-letnie dziecko zrozumie zuchwałe i egoistyczne zachowanie Marinki? Czy będzie w stanie połączyć fakty w taki sposób, żeby wiedzieć, że to właśnie egoizm doprowadził do szeregu wypadków, które sprawiły, że czuła się źle i samotnie? Wreszcie czy to dziecko będzie potrafiło usprawiedliwić, albo chociaż wybaczyć Babie kłamstwa, które też były egoistyczne?
Dom na kurzych łapach – czytać czy nie czytać?
W zasadzie powinnam spytać czy dać czytać dzieciom czy nie. Szczerze mówiąc chętnie poznałabym opinię jakiegoś dziecka na temat tej książki. Tak jak już wspomniałam, dorosły umysł robi krzywdę dziecięcym historiom. Mimo wszystko lektura dała mi dużo przyjemności, niemniej jednak, jeśli chodzi o Babę Jagę i ludowe wierzenia, to ja, kobieta po trzydziestce, zostanę jednak przy serii Kwiat paproci. Co dziecięce zostawmy może jednak dzieciom.