Jak cudownie poznać nową osobę. Jak wspaniale w autorze książek, które znamy i bardziej lub mniej lubimy, dostrzec człowieka z krwi i kości, z jego wadami, problemami, doświadczeniami. Czas aby Witold Gombrowicz przestał być tylko autorem Ferdydurke, a stał się Itkiem, sowizdrzałem z warszawskiego Zodiaku.

Klementyna Suchanow, polska działaczka polityczna, tłumaczka i pisarka, za książkę Gombrowicz. Ja, geniusz otrzymała między innymi nominację do Nagrody Literackiej „Nike” 2018. Jest to niezbity dowód na to, że biografia ta jest udanym i rzetelnym świadectwem życia Witolda Gombrowicza.

Sięgając do źródła

Gombrowicz. Ja, geniusz pozwala nam poznać nie tylko postać Gombrowicza, ale sięga znacznie głębiej. Najpierw poznajemy jego przodków. Autorka przybliża nam zarówno losy rodziny Kotkowskich, jak i Gombrowiczów. Posunięcie takie jest bardzo korzystne dla przedstawienia wizerunku pisarza, ponieważ wyjaśnia chociażby takie problemy jak choroby psychiczne w rodzinie czy stosunek Witolda do arystokratycznych korzeni. W tym miejscu kieruje ukłon w strone autorki, że dołożyła sobie pracy, której i tak wykonała ogrom, zbierając materiały, żeby przybliżyć nam również protoplastów rodu.

Itek bez cukru

Zaczytuję się w biografiach, Uwielbiam je. Trafiałam na lepsze i gorsze, na koloryzowane i stronnicze, ale też i na rzetelne i bez słodzenia. Własnie takie dzieło oddaje nam w ręce autorka. Czytając Gombrowicz. Ja, geniusz nie zapałałam nawet ksztą sympatii do Gombrowicza. Jawił mi się on jako… truteń żyjący na koszt rodziców, wychuchane, najmłodsze, rozpieszczone dziecko z dobrego domu, z pretensjami do całego świata i niebywałymi aspiracjami, by być „kimś” jednocześnie niewiele robiąc. Czy to nie mówi nad wyraz wiele o tym jak napisana jest ta książka? Z drugiej jednak strony… czy po lekturze pierwszego tomu mogę powiedzieć, że inaczej patrzę na twórczość pisarza, bo poznałam go bliżej jako człowieka? Zdecydowanie nie!

Być artystą

Gombrowicz. Ja, geniusz to dla mnie niezwykłe świadectwo o tym, że nikt nie jest idealny, że każdy ma w swoim życiorysie ciemne strony, których nie widać w twórczości. Ale czy rzeczywiście nie widać? Cała twórczość Witolda Gombrowicza zdaje się przecież krzyczeć, że nic nie jest zwykłe, normalne. Autor lubił, kolokwialnie rzecz ujmując, rozbierać ludzi na czynniki pierwsze i dokładnie analizować ich postawy, budować psychologiczne ewenementy. Jak piekielnie inteligentnym, przenikliwym obserwatorem musiał być. A że przy tym wszystkim był takim ekscentrykiem? Czyż bycie artystą w pełnym tego słowa znaczeniu nie usprawiedliwiało większych przywar?

Co skradło moje serce

Jaki jest mój ulubiony „produkt uboczny” biografii? Podróże w czasie. Bo właśnie podczas lektury biografii poznaję nowych ludzi i stare miejsca, nowej perspektywy. A jak mam możliwość spacerowania po Warszawie Dwudziestolecia Międzywojennego, zajrzenia do Ziemiańskiej czy Zodiaku, poczucia tej atmosfery to kupuję to w ciemno. Żyję wszak w głębokim przekonaniu, że w tamtym czasie Warszawa była najpiękniejsza a życie kulturalne najbogatsze!