Jeszcze tylko zamiotę pustynię i zacznę pisać pracę…
Na najbliższy tydzień moje centrum dowodzenia wszechświatem przeniosło się z warszawskiego biurowca, pod dach domu rodzinnego w nadbużańskiej miejscowości. Nie ma smogu, nie ma zgiełku, no nie licząc pół motorowych, ale w Stolicy przecież to samo. Z taką różnicą, że tutaj za jedno wycięte drzewo mieszkańcy sadzą pięć młodych. I …