Dziś damski pierwiastek w Tuwimówi. Halina Poświatowska – eteryczna księżniczka polskiej poezji. Zgasła zbyt szybko. Tak wielu emocji jeszcze by nas nauczyła.

Do Poświatowskiej mam niezwykłą słabość. Bądź co bądź dzieliłam z nią dzień i miesiąc urodzenia i byłam przekonywana, że to nie może być przypadek. Co oczywiście traktuję jako onieśmielający mnie komplement. Poetka była piękna ale doświadczona przez los. Podczas okupacji ukrywała się w zimnej, wilgotnej piwnicy. Poskutkowało to anginą, a następnie jej powikłania doprowadziły do wady serca. gdyby nie to, być może jeszcze do dziś czarowałaby nas słowami, zarażała wrażliwością i niezwykłym pięknem swych wierszy. Ale niestety zgasła przeżywszy ledwie 32 lata.

Poznaj magię liryki

Poezja nie jest ani popularna, ani lubiana, ani łatwa w odbiorze. Niemniej jednak Halina Poświatowska pisała w taki sposób, że jej wierszy się nie czyta, je się przeżywa. A przeżywa się dlatego, że mają w sobie tak ogromny ładunek emocjonalny, że myślę, że w największym ignorancie litycznym potrafiłyby trącić odpowiednią strunę i pobudzić odpowiednie uczucia. Ubolewam nad tym, że twórczość Haliny Poświatowskiej nie zajmuje należnego sobie miejsca w polskiej literaturze. Wciąż niedostatecznie znane, wciąż nieodkryte. Z drugiej strony cieszę się, że mogę dziś przedstawić Ci jeden z moich ulubionych wierszy Mistrzyni Poświatowskiej. Przeżyj te strofy najlepiej jak potrafisz.

***

w twoich doskonałych palcach
jestem tylko drżeniem
śpiewem liści
pod dotykiem twoich ciepłych ust

zapach drażni – mówi: istniejesz
zapach drażni – roztrąca noc
w twoich doskonałych palcach
jestem światłem

zielonymi księżycami płonę
nad umarłym ociemniałym dniem
nagle wiesz – że mam usta czerwone

– słonym smakiem nadpływa krew –