Cześć. Wiesz, że przyszła wiosna? Wczoraj astronomiczna, dziś kalendarzowa. I ona jest. Serio. Chcesz wiedzieć, jak ją znaleźć?
Sposób na dostrzeżenie wiosny jest banalnie prosty. Najważniejsze to patrzeć przez okno. W ciepłym pomieszczeniu.
Po drugie pod żadnym pozorem nie patrz na tę wiosnę przez okno, na ramie którego zawieszony jest termometr.
Po trzecie łeb do słońca. I obiektyw też, bez względu na to, że „uczeni” mówią, że nie robi się zdjęć pod słońce.
A jak już pstrykniesz zdjęcie, to pamiętaj, że zrobione, surowe zdjęcie nie jest tworem końcowym. Muśnij je choćby najprostszym programem. Podkręć błękit nieba, jasność promieni słonecznych, natężenie kolorów i voila – oto Twoja wiosna na zdjęciu, co z tego, że wiatr przenika przez ciepłe płaszcze, że, jak to mówił dziadek Wiśniewski „ciepło, aż pod nosem skrzepło”. Na zdjęciu jest wiosna. W kalendarzu i w sercu też. Tego się trzymaj.