Całą percepcję lektury, przecież tematycznie ciekawej i jednej z moich ulubionych, zaburzył mi fakt, że rzecz się dzieje w Krakowie. Miasto to kojarzy mi się jedynie z bólem i stratą. Poza tym, czytając książki z Warszawą w tle, w myślach odszukuję uliczki, by znaleźć się na nich z bohaterami. Tu, w Krakowie oprócz tego, że czułam się smutna, byłam też zagubiona.

Życie młodej Żydówki Emmy zmienia się diametralnie niedługo po ślubie z Jakubem, z chwilą wybuchu II wojny światowej. Jej małżonek opuszcza ją by działać w ruchu oporu. Początkowo Emma trafia do getta, skąd zostaje wyciągnięta. Schronienie znajduje w domu ciotki męża, Krystyny. Tam też przyjmuje nową tożsamość i poznaje nazistowskiego komendanta. Dziewczyna, już jako Polka Anna, zostaje sekretarką przystojnego komendanta. Z jednej strony, dostaje zadania od ruchu oporu, by, korzystając ze swojej pozycji, wyciągała informacje o kolejnych krokach nazistów, z drugiej coraz bardziej zbliża się do komendanta. Sprawy zaczynają się komplikować, coraz trudniejsze decyzje pozostają do podjęcia przez Annę.

Książkę postanowiłam ocenić biorąc pod uwagę dwie płaszczyzny. Jeśli chodzi o fabułę to jest ona rzeczywiście ciekawa, chociaż mam wrażenie, że tendencyjna. Już na początku można domyśleć się co będzie dalej, jeśli nie jak skończy się cała historia. Książkę czyta się lekko, szybko i nie jest ona szczególnie wymagająca. Drugą płaszczyzną jest tło czysto historyczne. Dla mnie każda książka z autentyczną historią w tle to nie lada rarytas. Niestety pod tym względem zawiodłam się boleśnie. Wojenna rzeczywistość jest ledwie muśnięta i zarysowana. Z przypisów od redakcji wynika nawet, że nie do końca rzetelna.  Autorka skupiła się na historii człowieka, zaniedbując fakty wojenne.

Podsumowując – jeśli nastawiasz się na czytadełko o relacjach międzyludzkich – śmiało sięgaj po Dziewczynę. Jeśli myślisz, że znajdziesz w tej książce smaczki historyczne o II wojnie światowe – daruj sobie.