Już słyszę jak mówisz: „te, Wiśniewska, przecież pisałaś ostatnio, że masakrowanie zdjęć filtrami jest złe”. Tak, jest. A jednak nie bez powodu dzisiejsze zdjęcie jest mocno „zrobione”. Wszystko wytłumaczę.

Na początku cyklu foto środa pisałam, że będę tu zamieszczać zdjęcia, które lubię, które są dla mnie ważne, albo przedstawiają bliskie mi osoby. Dziś, kiedy za oknem jesień, bynajmniej nie złota, chciałam Ci pokazać zdjęcie, które jest dla mnie tchnieniem lata i jednocześnie kopniakiem optymizmu. Ta Młoda Dama to moja siostrzenica, wulkan energii i jednostka nie do okiełznania. Zaraża uśmiechem, którego w jesienną słotę tak bardzo mi brakuje. Zakładam, że możesz też mieć taki deficyt.

Oprócz psotnego uśmiechu, chciałam pokazać Ci, że od tego złego, wstrętnego masakrowania filtrami są pewne wyjątki. Jak wiesz filtry robią wszystko, żeby odciągnąć uwagę od mankamentów zdjęcia. To naprawdę czarodziejskie, kiedy łapiesz fajny kadr, niestety nieostry i wrzucasz go w b&w. Mów co chcesz, ale dla mnie takie zdjęcia zyskują na tajemniczości, bo nagle wszystko przestaje być nieostre, a zaczyna być za malowniczą mgłą. Wiem, naciągane, ale u mnie zdaje egzamin.

Drugą manipulacją na tym zdjęciu jest podkręcenie HDR. Generalnie kiedy fotografuję wodę idę albo w HDR i sprawiam, że krople są bardzo, bardzo wyraziste, albo wydłużam czas naświetlania i robię wodę „satynową”, ale ten myk na pewno jeszcze się tu pojawi. W tym wypadku zależało mi na dynamiczności, która oddałaby też emocje dziecka. Czy się udało? Nie wiem. Wiem, że lubię patrzeć na to zdjęcie. Mimo braku kolorów sprawia, że robi mi się cieplej i weselej. Także…aby do lata!