Pakuj się. Jedziemy do Kazimierza. Bo tak. Bo jak jest jesień, zwłaszcza taka jaką mamy teraz, to wyjazd tam jest absolutnie obowiązkowy.

Euforia barw, słoneczne pagórki, niezapomniane wrażenia architektoniczne. Tak podsumowałabym Kazimierz Dolny jesienią. 

W tym roku postanowiłam sprawić Łachudrze (a przy okazji sobie) urodzinowy prezent w postaci wyjazdu do Kazimierza właśnie. Ja byłam tam bodajże szósty raz i za każdym razem robię tak samo maślane oczy, kiedy widzę ten kameralny ryneczek, psa z wytartym nosem i ruiny zamku.

Bywałam tam latem, bywałam wiosną, ale nigdy nie jest tam tak malowniczo jak jesienią. jestem absolutnie zakochana w tym miasteczku. I chyba nie tylko ja, bo nawet w październiku jest ono tłumnie odwiedzane.

Kiedy już zakwaterowaliśmy się w hotelu, ruszyliśmy na podbój tutejszych gór i pagórków. Obowiązkowa wspinacza na basztę, ruiny zamku i Górę Trzech Krzyży. Widoki na panoramę miasta i na Wisłę są nie do opisania i żadne zdjęcie tego nie wyrazi tego piękna.

Wiem, że będę tu ciągle wracać, bo miasteczko jest przytulne i urokliwe. Bardzo cieszę się, że mogłam je pokazać Łachudrze.