Kiedy zaczynałam Poświatę Michaela Chabona, obawiałam się, że nie dam rady. Z trudem przebijałam się przez kolejne chaotyczne rozdziały, pozbawione chronologii. Mimo to nie potrafiłam z niej zrezygnować.

Powrót do przeszłości?

Michael Chabon to amerykański pisarz o niebagatelnym dorobku. Laureat Nagrody Pulitzera, Hugo czy Nebuli. O wszechstronności pisarza świadczy także fakt, że oprócz powieści ma na kącie również komiks! W swojej książce Poświata odważnie i z humorem wykorzystuje wątki autobiograficzne.

Jak mężczyzna z mężczyzną.

Jak zaznaczyłam we wstępnie ciężko było mi złapać rytm czytając Poświatę. Mike postanawia wydobyć od umierającego dziadka jak najwięcej informacji o historii ich rodziny. Z czasem okazało się, że historia ta ukrywa więcej tajemnic, niż się spodziewał. Ale wymaga ona od czytelnika dużego skupienia, bo jak to bywa we wspomnieniach starszych ludzi, jest bardzo chaotyczna. Dziadek opowiada Michaelowi o tym, co akurat mu się przypomniało. O chorobie babki, o tym jak był na wojnie, o relacjach z jego matką. Wiele w tych wspomnieniach niedopowiedzeń. Ale okazuje się, że to właśnie z wnukiem i tylko z nim mężczyzna potrafi być w 100% szczery i zdrada mu tajemnice, o której nie mówił nawet swojej córce. Przyszywanej córce, która żyje ze świadomością przeszłości, jaką zaszczepiła w niej jej matka. A kim była ona, babka Michaela. Przechodząc przez kolejne karty powieści utwierdzamy się, że była kobietą zagadką, jedyną, która być może znała prawdę. Odosobniona w swoich lękach. Kreatorka siebie i swojej przeszłości. Ale przeszłość tę tworzyła w taki sposób, by dla niej to było wygodne i nie obciążało ją zbytnio za błędy popełnione przed laty. W swoim obłędzie sprawia, że ciężko pojąć co jest prawdą, a co ową kreacją.

Główny bohater

Koniec końców te męskie rozmowy, to rozważanie starca stojącego nad grobem, w całej swojej zawiłości i braku chronologii sprawia, że ciężko jednoznacznie określić kto jest głównym bohaterem Poświaty. Michael? Nie sądzę. Dziadek? Chyba tylko pośrednio. Matka? Tak, ale nie do końca. Babka? Chyba najbardziej. Ale gdzieś pod skórą świerzbi mnie, żeby powiedzieć, że głównym bohaterem powieści Chabona jest choroba psychiczna babki. Choroba, która sprawiła, że historia rodziny przez lata była sfałszowana i nieodkryta, a zagadki piętrzące się przez ten czas rozwiązują dopiero notatki lekarza psychiatry.

Dla kogo Poświata…?

Jak już wspomniałam książka momentami może męczyć. Lektura wymaga od czytelnika skupienia. Koniec końców jednak, po przebrnięciu kryzysowych momentów, kiedy zastanawiasz się o co chodzi, czerpiesz duża przyjemność z odkrywania historii rodzinnych i poznawania odpowiedzi na zagadki, jakie zostawiła po sobie przeszłość. Każdego wytrwałego czytelnika, który nie porzuci książki w pierwszych rozdziałach, wynagrodzi ona wciągającą, niebanalną i zaskakująca historią rodzinną Michaela Chabona.