Życie zrobiło mi psikusa i jako polonistka, wybierając kolejny kierunek studiów, musiałam zmierzyć się z ekonomią! Kiedy się o tym dowiedziałam, ścierpła mi skóra, a na czoło wstąpił zimny, perlisty pot!

Z ekonomicznego na nasze

Tu nie ma żartów. Chociaż pilnie uczęszczałam na zajęcia miałam wrażenie, że niewiele rozumiem, a wykładowca mówi do mnie w obcym języku. Im bliżej egzaminu, tym bardziej gorączkowo szukałam pomocy, fachowej (acz prostej!) literatury. Po kolejnym wpisaniu w Google frazy „ekonomia dla idiotów”, zdecydowałam się na książkę Niall Kishtainy: Krótka historia ekonomii. W sieci obiecywano przystępne podejście do tematu i przyjemną (sic!) lekturę.

Kim jest mój wybawca?

Niall Kishtainy, autor, który podjął się przybliżenia nam najważniejszych zagadnień ekonomii, popełnił już wcześniej kilka książek ekonomicznych. W zasadzie ciężko było mi zdobyć więcej informaji o autorze, ponad to, że pracował na Londyńskiej Szkole Ekonomii i dla Komisji Gospodarczej Narodów Zjednoczonych ds. Afryki. Tak czy inaczej, w myśl zasady, że jeśli nie potrafisz wyjaśnić czegoś prostymi słowami, to najprawdopodobniej nie znasz się na tym, Niall Kishtainy na ekonomii zna się jak mało kto.

Czy i dlaczego warto

Jeśli tak jak ja dostajesz dreszczy na sam dźwięk słowa „ekonomia”, ta książka jest dla Ciebie. Wyjaśni Ci w bardzo przystępny sposób po co nam pieniądze, jak nimi zarządzać, jakie mają znaczenie zarówno globalnie, w skali świata, jak i w Twoim prywatnym, osobistym gospodarstwie domowym. Autor posiada doskonałą zdolność do przedstawiania skomplikowanych ekonomicznych zagadnień, umiejscawiając dane problemy w codziennym życiu każdego z nas. Od ekonomii nie uciekniemy. Mnie dogoniła na studiach i to tych późnych. Ekonomia to w zasadzie wszystkie dobra, które nas otaczają, musimy ją zrozumieć, żeby mądrze z nich korzystać, co wyjdzie nam tylko na dobre. Ta pozycja jest idealnym wyjściem dla opornych i odpornych na wiedzę ekonomiczną. Chyba najlepszą jej rekomendacją jest fakt, że zdałam na piątkę egzamin z przedmiotu, którego obawiałam się najbardziej.