Dzisiejsze zdjęcie jest dla zmyłki, bo wiadomo, że być musi. Chciałam pochwalić się, że COŚ mi wyrasta na balkonie. Ale do rzeczy… Bardzo się cieszę, że tu jesteś, że zaglądasz od czasu do czasu, żeby sprawdzić czy coś udało mi się przeczytać, albo sfotografować. Aż mi głupio, że jakiś czas temu zwątpiłam i odgrażałam się, że rzucę to wszystko, że na plaster mi pisanie, kiedy mam świadomość, że nikt tego nie czyta. A Ty przecież nie jesteś nikt. 

Mało tego jesteś KTOŚ. Bez Ciebie nie byłoby tego bloga, nie byłoby zapału do pisania. A kryzysy? Są częścią ludzkiego życia i może rzeczywiście dzięki nim dostrzegamy sens i potrafimy wziąć się w garść i dalej działać. I wiesz co? Dziś chce Ci pokazać, że masz wkład w to, co się tu dzieje. Będzie mi szalenie miło, jeśli zechcesz do mnie dołączyć i zrobić coś razem.

Marzy mi się stworzenie albumu, Wiśniowej alei. O co chodzi? Ano o to, że w każdym polskim mieście, które odwiedzam, staram się odnaleźć ulicę Wiśniową, a jak się uda, zrobić jej zdjęcie. Robiąc ostatnio takie zdjęcie pomyślałam, że zacznę od początku, ale nie sama. Postanowiłam zmotywować moich czytelników, aby zrobili zdjęcie tabliczki ulicy Wiśniowej. I właśnie do tego jesteś mi potrzebny. Weź aparat/telefon, idź proszę na ulicę Wiśniową w swoim mieście, zrób zdjęcie, zwykłe zdjęcie tabliczki i prześlij je na adres kontakt@karowisniewska.pl. Będę zachwycona mogąc zebrać potem te wszystkie zdjęcia i umieścić je tutaj w naszym wspólnym albumie.

Zrobisz mi ten zaszczyt?