Nie wiem jak Ty, ale ja jestem tak potwornie zmęczona, że z utęsknieniem czekam na tegoroczny urlop. Na szczęście on już niebawem. Do tego czasu trzeba zaciskać zęby i ratować się krótkimi wyjazdami. Oczywiście z aparatem pod ręką.

W ubiegłym tygodniu miałam okazję brać udział w wyjeździe integracyjnym firmy, w której pracuję. Warchały, bo tam miała miejsce cała impreza, okazały się niezwykle urokliwym miejscem. Hotel położony nad samym jeziorem, cisza, spokój, piękna pogoda.

Czego chcieć więcej? Nic, tylko pstrykać. Trzeba jednak pamiętać o jednej, najistotniejszej rzeczy. Mianowicie, na absolutnie każdej imprezie, najważniejsze jest to, żeby wiedzieć… kiedy schować aparat. Taka tam… etyka fotografa.

Tak czy inaczej, naładowana tymi pięknymi obrazami nabrałam jeszcze większej ochoty na konkretny urlop i odpoczynek. A Ty kiedy ruszasz na wycieczkę z aparatem?

PS Gdzie moje zdjęcie ulicy Wiśniowej, ja się pytam?!