Wybaczcie. Nie lubię Świąt. Za każdym razem, kiedy tak mówię, ludzie przecierają oczy ze zdziwienia, bo mają totalny dysonans poznawczy. Z jednej strony mówię, że nie lubię, a z drugiej biegam po sklepach kupując prezenty, piekę pierniczki, roznoszę je po firmie przebrana za Mikołajkę, wieszam lampeczki, skarpetki i inne popierdółki. Zawsze bardzo mocno się staram, żeby wszyscy poczuli magię Świąt, żeby byli zadowoleni, a potem jestem tym tak wyeksploatowana, że Święta najchętniej bym przespała. Ma ktoś tak jak ja? Może to wszystko jest po to, żeby właśnie nie myśleć o tym, że Święta nie są moim ulubionym czasem w roku.
Ale nie o tym chciałam. Jednak mimo kiepskiego przedświątecznego samopoczucia, ciągle staram się myśleć o tych, którym może przyjdzie spędzić Święta samotnie. A może głowę zaprzątają im sprawy tak ciężkie, że zabierają im całą radość z Bożego Narodzenia. Kochani, gorący apel do Was wszystkich, którzy tu traficie. Rozejrzyjcie się wokół. Może Wasz uśmiech, przytulenie, poklepanie po plecach, obecność przyniesie komuś ulgę. Tak niewiele trzeba, żeby drugi człowiek poczuł się lepiej. Nie zamykajmy się na tych, którzy potrzebują naszego wsparcia, naszej pomocy. Czasem wydaje nam się, że nie możemy nic zrobić. Nic bardziej mylnego. Proste gesty, słowa mogą zdziałać cuda. A przecież Święta to czas cudów. Mocno wierzę w to, że mogą się one przydarzyć Tobie i mnie. Możesz zdziałać je Ty i ja. Bycie cudotwórcą jest CUDNE. W ten szczególny czas w roku spójrzmy dalej niż na czubek swojego nosa. Odłóżmy żale, waśnie i pretensje. Wyciągnijmy rękę do drugiego człowieka, niech i on uwierzy w cuda.
Jestem przekonana, że to właśnie jest sposób na lepsze Święta. Może ci, którzy już dawno zapomnieli co i dlaczego świętują, kierując swoje myśli na kogoś innego, dostrzegą to, co najważniejsze – własne dobro w jego oczach. Możecie mi zarzucić, ze jestem hipokrytką, bo nie lubię Świąt, a sięgam po wyniosłe slogany. Biorę to na klatę. Ale wśród całego mojego sceptycyzmu kolejny raz postaram się, żeby inni mieli dobre Święta. Dlaczego? Bo ktoś kiedyś powiedział mi, że dobro wraca.
Kochani, w ten szczególny czas nikt nie powinien czuć się samotny. Jeśli macie na to jakikolwiek wpływ bezpośredni, czy pośredni, to nie wahajcie się ani chwili, żeby go wykorzystać. Życzę Wam, aby z Dzieciątkiem narodziła się w Waszych sercach wiara, że najlepsze wciąż przed Wami, nadzieja, że to co robicie ma sens i miłość, bo miłość jest najważniejsza. Nie ma sytuacji bez wyjścia, jeśli otaczacie się ludźmi, którzy Was kochają i szanują.