Każdy kto mnie zna, ten wie, że lektury z historią w tle to to, co lubię najbardziej. Uważam, że taki fabularny sposób przedstawiania historii jest dużo bardziej przystępną formą nauki. 

Dotychczas skupiałam się raczej na naszym rodzimym podwórku, delikatnie może wychylając się poza granice Polski. Tym razem wybrałam się w długą podróż aż do Ameryki XIX wieku. Dotarłam na brzeg i się przeraziłam. Oczywiście problem niewolnictwa nie był mi obcy, ale czytając Kolej podziemną można tego okrucieństwa po prostu dotknąć.

Książka ta pokazuje nam realia życia niewolników. Poznajemy w niej historie Cory, która, w związku z tym, że urodziła się już w niewoli, nie zna innego życia. opuszczona przez matkę, której udało się samotnie zbiec z niewoli, pracuje ciężko i znosi surowe kary zadawane przez swoich właścicieli. Wszystko zmienia się, kiedy Cora zostaje namówiona do ucieczki. Od tego momentu całe jej życie to jedna wielka ucieczka i  ukrywanie się. Okazuje się, że wolność niesie dla niej więcej ograniczeń niż niewola. Na jaw wychodzi tajemnicza kolej podziemna uruchomiona przed laty przez białych. Szybko okazuje się, że sposób ucieczki nie gwarantuje sukcesu, kiedy na plecach czuć łowców niewolników, a nie ma bezpiecznego miejsca, gdzie uciec można. Wszędzie trzeba się ukrywać i zewsząd uciekać. 

O dziwo książkę, mimo trudnego tematu, jaki porusza, czyta się bardzo szybko. Utrzymana w podobnym stylu jak Królowa cukru, ale zdecydowanie bardziej dobitna, otwiera nam oczy na koszt jaki przyszło zapłacić ludziom za gonitwę za bogactwem. Przerażająca jest wizja tego, że ludzie naprawdę od wieków potrafią szufladkować innych ze względu na kolor skóry, wyznanie, orientację seksualną, uznając swoją rację za jedyną słuszną, a nade wszystko lepszą od pozostałych. Nie wiem jak Ty zareagujesz na historie Cory, na jej ucieczkę, na wojnę między ludźmi o innych odcieniach skóry, na bestialskie wykorzystywanie, poniżanie, a z drugiej strony na żądzę zemsty. Na mnie książka ta odcisnęła mocne piętno. W poczuciu niesprawiedliwości, zwróciłam swoje myśli do tego, jak cudownym chichotem losu była prezydentura Obamy – pierwszego Afroamerykanina w Białym Domu. 

Taki książki to pozycje, które cenię niezmiernie, bo otwierają czytelnikowi oczy, będąc jednocześnie przekazem historycznym, ale też przestroga, że nigdy, przenigdy więcej nie powinniśmy dopuścić do powtórzenia takich niesprawiedliwości społecznych.