Dziś mam dla Ciebie prawdziwą petardę. Obiecaj mi tylko, że nie zniechęcisz się gabarytami, bo te niestety potrafią odstraszyć. Na szczęście nie mnie.

Córki Wawelu, bo o tej książce chcę Ci dziś opowiedzieć, to wyjątkowa pozycja dla miłośników historii. Autorka w sprytny sposób opisała nam losy młodych Jagiellonek, córek królowej Bony. Berezińska wykorzystała fakt, że w ówczesnych czasach, kolokwialnie mówiąc, bardzo modne było posiadanie karła. Stworzyła więc postać karlicy Dosi, która przyszła na świat tego samego dnia, co jedna z królewien. Porzucona przez matkę, sprzedana przez opiekunów, znalazła się na dworze królowej. Od tamtej pory nie opuszczała swoich królewien. I tak, opowiadając historię Dosi, poznajemy zwyczaje królewskie, sytuację kobiet, obrzędy po narodzinach dziecka, informacje na co kładziono nacisk podczas wychowania panien. Niestety książka ta przypomina nam, a może nawet dopiero uzmysławia, że kobieta była wtedy narzędziem politycznym.

Po narodzinach córki, jak najszybciej szukano jej kandydata na męża, niejednokrotnie dochodziło do zaręczyn kilkulatków. Za żony brane były takie kobiety, które zapewnić mogły, oprócz posagu, korzyści jakimi były dobre konotacje rodzinne, tron państwa, czy zabezpieczenie przed wojnami. Ponosiły kary, jeśli zostały zgwałcone, musiały być całkowicie posłuszne mężom. Smutny to obraz tamtych czasów. Może dzięki niemu docenimy jako kobiety to, ile udało nam się od tamtej pory osiągnąć.

Pozwolę sobie się powtórzyć. Ta książka to petarda. Kompletnie czego innego się spodziewałam – suchych faktów historycznych, ewentualnie czegoś w stylu Kienzler. Tymczasem zarys historyczny mamy jakby gratis do ciekawych przygód karliczki Dosi.