Kocham moją Małą Ojczyznę. Czuję głębokie przywiązanie do Udrzyna, skąd pochodzę. Dobrze mi w Warszawie, w której mieszkam, ale mam jeszcze jedno miejsce, gdzie czuję się jak w domu.
Gdańsk, bo o nim mowa, to miasto, do którego bardzo chętnie wracam. Przez pewien czas mieszkali tu moi pradziadkowie i dziadkowie. Jednak tęsknota za spokojna wsią była silniejsza.
Paradoksalnie, pierwszy raz byłam w Gdańsku już jako dorosła kobieta. I z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to była miłość od pierwszego spojrzenia. Monumentalne miasto bynajmniej mnie nie przytłoczyło. Czułam się malutka, ale jednocześnie przepełniał mnie respekt. Bądź co bądź, Gdańsk był w czasach wojny zrównany z ziemią, więc tym bardziej uważam, że należy chylić czoła przed pracą, jaką wykonano, by przywrócić mu blask.
Piękne kamienice, Motława, stocznia i nieśmiertelna wizytówka – fontanna Neptuna. Ale chyba największe wrażenie za każdym razem, niezmiennie robi na mnie Bazylika Mariacka, gdzie moja Ciocia brała ślub. Możesz się śmiać lub nie, ale za każdym razem, kiedy spaceruję po gdańskiej starówce, zapiera mi dech w piersiach. Za każdym razem robię milion zdjęć i każde jest zupełnie inne. Niesamowicie fotogeniczne miasto, z przemiłymi ludźmi, piękną historią i cudowna tradycją.