Skończyło się rumakowanie. Pooda taka, że psa nie wygoni. Wiatr rzuca mym wątłym ciałkiem na wszystkie strony, a deszcz zacina tak, że żaden parasol przed nim nie uchroni.

Ale przyszła środa i zdjęcia muszą być. Co w takiej sytuacji? Szare, bure, smutne zdjęcia raczej nie zrekompensują nam aury i lecącego na łeb na szyję ciśnienia. Postanowiłam zatem zrobić zbliżenie tylko na te elementy, na których nie widać pluchy. Także voila. Dzisiejsza dawka jesieni na fotografiach. Wybaczcie, stać mnie tylko na tyle, kiedy za oknem taka masakra.