Co Państwo powiedzą na małą podróż w czasie? Powiedzmy o… 100 lat? Kiedy pomyślę o moich prababkach, widzę skromne, pracowite, opiekuńcze panie. Jedna z nich, jak udało mi się całkiem niedawno ustalić, potrafiła iść na gdański targ i nie kupić butów, bo… były za tanie. Powtarzała ponoć, że biednych ludzi nie stać na tanie rzeczy. Staram się zawsze to sobie powtarzać, kiedy zamierzam kupić setną sukienkę, bo akurat kosztuje 19,90, a w kolejnym sezonie będę mogła nią co najwyżej umyć podłogę. Ale nie będzie to bynajmniej post o mojej prababci. Chodzi mi o wizerunek kobiet sprzed około 100 lat. Nie wiedzieć czemu zawsze wydawało mi się, że to panie pruderyjne, czerwieniące się pod wpływem męskiego spojrzenia, oddane żony, matki, a nade wszystko gospodynie domowe. A potem siegnęłam po „Wyznania gorszycielki”. Panie i Panowie, pozwólcie, że przedstawię: Irena Krzywicka. Kobieta, która zburzyła całe moje wyobrażenie o obyczajach początku XX wieku.

Jako polonistka (daj Boże za chwilę potwierdzę te słowa papierem), z entuzjazmem zaczęłam czytać swego rodzaju autobiografię Krzywickiej. Szybko okazało się, że to wspomnienia staruszki, która nie ma problemu z opowiadaniem o tym, jak bardzo była odmienna od swoich rówieśniczek. Wcześniej nazwisko to nie było mi całkowicie obce, jednak dopiero ta lektura pokazała mi jak niewiele wiedziałam o tej pisarce.

Oczywiście nie zamierzam Wam streszczać książki, niemniej jednak chciałabym delikatnie zarysować postać autorki. Może zachęcę Was do lektury. A nie ukrywam, że taki mam ukryty zamiar, bo książka jest genialna.

Irena przychodzi na świat w Żydowskiej rodzinie, co nie pozostaje bez znaczenia, gdyż świetnie pokazuje nam w książce jak postępował antysemityzm, na co była narażona przez swoje wyznanie. Wcześnie umiera jej ojciec, co chyba rzutuje na niesamowicie bliską zażyłość z Maminkiem, jak określa swoją matkę, która jednocześnie była jej najlepszym przyjacielem. To matka właśnie bardzo wcześnie uświadamiała ją w seksualności. Sama Krzywicka podkreśla, że dzięki temu, że z teorią była tak wcześnie oswajana, nie czuła, że jest to tabu, tylko naturalny element naszego życia. Jako kobieta po dwudziestce wychodzi za mąż za jednego ze swoich przyjaciół, ustalając na wstępie, że warunkiem małżeństwa jest zachowanie całkowitej swobody. Małżonkowie mieli nigdy nie zadawać zbędnych pytań. Było to więc przyjacielskie, otwarte małżeństwo. Wydaje mi się, że ze swobody korzystała jednak głównie Krzywicka, wyjeżdżając na wycieczki z mężczyznami (tak na próbę, bo może akurat z nim będzie lepiej), czy w końcu przez wiele lat żyjąc w swego rodzaju czworokącie, jaki powstał przez jej „przyjaźń” z Tadeuszem Boyem Żeleńskim, który też pozostawał w związku małżeńskim. Żeleński niewątpliwie pomógł jej zaistnieć w świecie literackim. To dzieki niemu chociażby dostała się na piętro Małej Ziemiańskiej na Mazowieckiej, gdzie poznała najgorętsze nazwiska świata literatura. Sama pisała recenzje teatralne, powieści, ale chyba najbardziej spektakularne było jej zaangażowanie w propagowanie świadomego macierzyństwa, dostępu do legalnej aborcji (sama usunęła pierwszą ciążę) i środków zapobiegających ciąży. Jak na owe czasy reprezentowała sobą bardzo nowoczesne poglądy, które, w połączeniu w niekonwencjonalnym podejściem do małżeństwa i licznymi kontaktami z mężczyznami, niewątpliwie nie przynosiło jej dobrej sławy.

Przy okazji wspomnień zawartych w „Wyznaniach…”, autorka zarysowała nam także obraz klimatycznej Warszawy przedwojennej i tragicznej, osnutej dymem Warszawy okresu II wojny światowej. Osobiście chłonę w każdej książce opisy Warszawy, więc tym bardziej był to dla mnie nie lada rarytas.

Wiele bym chciała jeszcze napisać, bo lektura rzeczywiście była bardzo poruszająca. Ale nie mogę zabrać Wam tej przyjemności odkrywania jej kolejnych smaczków. Około 50 lat opisanych w książce tworzy niepowtarzalny obraz nie tylko kobiety wyjątkowej, skandalicznej i nad wyraz indywidualnej w swoich poglądach i poczynaniach, ale też obraz tamtych, w końcu nie tak odległych, a wciąż mam wrażenie, że nie do końca odkrytych czasów.