Dziś chcę Ci opowiedzieć o książce, która nieźle wywróciła moje myślenie. Po raz pierwszy mam tak, ze po przeczytaniu biografii nie jestem w stanie powiedzieć jakie uczucia żywię do głównego bohatera.

Słonimski (nie mylić ze Słomińskim), bo o nim mowa jest postacią, którą nie sposób ocenić. Joanna Kuciel – Frydryszak daje nam biografię pokazującego człowieka w całej swojej okazałości, z wachlarzem zalet i wad. Człowieka, u którego można znaleźć powody i do miłości i do nienawiści. Dla mnie osobiście to było to, czego oczekuję po biografii – obnażenie bez zbędnego pudrowania i narzucania własnej opinii o człowieku. Masz czytelniku książkę i sam wyrób sobie zdanie czy gościa lubisz, czy niekoniecznie, jeśli masz ochotę, to go oceń, ja nie zamierzam tego robić. I takie własnie powinno być podejście autorki biografii. Brawo Pani Joanno.

Koniec końców, tak jak napisałam wyżej ja ocenić Słonimskiego nie potrafię. Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że był świetnym poetą i tylko to powinno się liczyć. Pozostaje w głębokim przekonaniu, że wszystkie decyzje związane ze współpracą z władzami PRL-u wynikały z troski o swój byt. Nie można wymagać od każdego heroizmu, kosztem własnego bytu. A Antoni Słonimski miał wzloty i upadki. Epizody bohaterstwa i gorsze, bardziej uległe. Ale nikt nie zabierze mu tego, że był wybitnym twórcą, że skupiał wokół siebie osoby, które ceniły go, podziwiały i kochały. Kto wie, może gdyby nie niefortunny wypadek moglibyśmy cieszyć się jeszcze wieloma jego utworami. Żal. Ale widać tak musiało być. Widać Janka za nim tęskniła.