Joanna Kuciel-Frydryszak: Służące do wszystkiego.

To już moje drugie spotkanie z panią Joanną Kuciel – Frydryszak. W przypadku poprzedniej książki, biografii Kazimiery Iłłakowiczówny chwaliłam tę autorkę za obiektywizm. Jak było tym razem?

Sięgając po Służące do wszystkiego w zasadzie spodziewałam się fabularnej historii jakiejś panny Marysi, która służyła w domu bogatych szlachciców, przeżywała miłosne uniesienia i w pocie czoła szoruje drewniane podłogi. czyli innymi słowy coś lekkiego i do pośmiania się. Tymczasem…

Tymczasem dostajemy niejako dokument o tym jak wyglądało życie służących/pomocy domowych i jak zmieniało się przez lata. Na uwagę i pochwałę zasługuje to, że każdy rozdział dotyczy innego aspektu życia tych dziewcząt/kobiet. Myślę, że wielu z nich się nie spodziewaliśmy. i tak przeczytać możemy o zakresie obowiązków, o sytuacji mieszkaniowej, o problemie okradania swoich państwa. Ale żeby nie było, że te służące takie złe, to dotkniemy też kwestii wykorzystywania seksualnego przez panów i paniczów, przytoczone będą konkretne sprawy sądowe z powództwa służących, które zaszły w ciążę w wyniku takich haniebnych działań.

To tylko kilka z tematów, które autorka porusza w tej pozycji. Ale jest jeszcze coś o czym jako polonistka milczeć nie mogę. Pewien smaczek… Opowieści służących o tym jaki był Sienkiewicz, jaki był Gombrowicz. Jaki wpływ wywarły na nich ich długoletnie służące.

Siłą rzeczy podczas lektury robiłam porównania do Pokoju służącej ale chociaż temat podobny, to mimo wszystko tamta książka była historią, a ta dla mnie jest dokumentem. Powołuje się na konkretnych ludzi, zawiera ich fotografie. Myślę, że to bardzo ciekawa propozycja dla kogoś, kto tak jak ja interesuje się historią, obyczajami i zwyczajami sprzed lat.