Jakie czasy, taka perfekcyjna pani domu. Lektura przybliżająca mi Lucynę Ćwierczakiewiczową jest kolejnym, niezbitym dowodem na to, że urodziłam się sto lat za późno. Z całym szacunkiem dla Pani Rozenek, to właśnie bohaterka Pani od obiadów jest ponadczasową nauczycielką prowadzenia domu.

Marta Sztokfisz jest absolwentką filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim, cenioną dziennikarką i autorką licznych biografii. Między innymi Marka Grechuty czy Jerzego Hoffmana. To właśnie spod jej pióra wyszła również biografia Lucyny Ćwierczakiewiczowej, o której być może niewiele młodych ludzi dziś pamięta.

Autorka w sposób ciekawy i niezwykle wnikliwy zarysowała nam sylwetkę Pani od obiadów. Skąd ten przydomek? Ćwierczakiewiczowa, za namową męża postanowiła wydać książkę 365 obiadów za 5 złotych, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Ta książka kucharska doczekała się wielu wznowień i jeszcze dziś jest źródłem inspiracji współczesnych blogerek kulinarnych. Pani Lucyna była kobietą niezwykle zaradną, ale trudną. Nie bała się mówić to co myśli, a sukces, jaki odniosły jej książki były solą w oku zawistnych warszawiaków. Oprócz historii świetnej kucharki mamy szereg informacji o działalności filantropijnej Ćwierczakiewiczowej a także postawę sprzeciwu wobec dyskryminacji kobiet. Uważała, że każdy powinien mieć taki sam dostęp do nauki, próbowała w swoich książkach nauczyć współczesne sobie panie chociażby odpowiedniego zarządzania domowym budżetem, umiejętnego wykorzystania resztek pokarmu, robienia zapasów i przetworów. Innymi słowy sprawiała, że prowadzenie domu było łatwiejsze, bardziej ekonomiczne i rozsądniejsze.

Treści przekazane w Pani od obiadów są ponadczasowe. Już ostrzę sobie ząbki żeby dorwać 365 obiadów i organoleptycznie zweryfikować geniusz i ponadczasowość tych przepisów. Z drugiej strony, marcie Sztokfisz należą się ukłony za rzetelne, anegdotyczne przedstawienie tak fascynującej kobiety, której wszystkie panie domu tyle zawdzięczają.