Nareszcie znalazłam chwilę, żeby sięgnąć po drugą część sagi rodzinne Żmijewskich. Bunt Chimery jest dobrą, aczkolwiek inną kontynuacją Klątwy lutnisty.

W drugiej części Hotelu Varsovie podobnie jak w pierwszej części mamy trzy płaszczyzny czasowe. Współczesność, z wydarzeniami wyjaśniającymi nam poprzedni wątek Dany Spakowski, jak dla mnie ciekawy, aczkolwiek rozczarowująco urwany. Początek wieku XIX z kapitalną mieszanką historyczną, kiedy to losy Ludwika Żmijewskiego przeplatają się z Napoleonem i wiarą Polaków w jego pomoc w odzyskaniu niepodległości i Księciem Poniatowskim, który urządzał bale w Pałacu pod Blachą. Doskonale wyważone proporcje historii i fikcji, z punktu widzenia zwykłego, szarego człowieka świetnie został przedstawiony ówczesny klimat wojenny, przepełniony nadzieją, poświęceniem i strachem. Wreszcie trzecią płaszczyzną, jest przełom XIX i XX wieku. Wracamy do wydarzeń na Długiej, do skomplikowanych relacji w rodzinie Żmijewskich. Do despotycznej Reginy, uwikłanej w dziwną relację z przyjaciółką Wandą. Widzimy przemianę Eleonory Żmijewskiej, córki Reginy, filantropki, która zaczyna być coraz bardziej podobna do matki. Obserwujemy perypetie małżeńskie Konstantego, jedynego syna Żmijewskich, który nie potrafi wieść spokojnego życia, jak przystało na głowę rodziny. Z „wygnania” wraca Agnieszka a Weronika, wplątuje się w niezliczoną ilość kłopotów, przez swoje krnąbrne, artystyczne życie. Ale dzięki Weronice właśnie możemy „zobaczyć” wystawę Zachęty warszawskiej i poznać historię znanego, choć zniszczonego przez autora obrazu Szał uniesień Podkowińskiego.

Nie ukrywam, że Młoda Polska to najbliższy memu sercu okres, dlatego ta ostatnia płaszczyzna, ten wizerunek warszawskich ulic i kamienic podobał mi się bodaj najbardziej.

Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że Bunt Chimery dorównuje Klątwie. Jest równie wnikliwa, porywająca i wciągająca. Pięknie pokazuje Warszawę na przestrzeni lat, co świadczy o ogromnej pracy autorki, by uzyskać informacje o tym, jak wyglądała topografia miasta. Chylę czoła, świetna robota. A zakończenie… zakończenie sprawia, że odliczam dni do premiery trzeciej części.