I co ja, biedna mam napisać…? Dostałam książkę do recenzji. Rzuciłam okiem, myślę sobie – ok, będzie czytadło. A tymczasem dostałam taką bombę, że nie wiem co z tym fantem  zrobić…

Najbardziej żałuję, że „Zdobywców oddechu”  Przemysława Piotra Kłosowicza dostałam w formie e-booka, bo gdyby by to papier, to zaznaczyłabym te wszystkie zabawy słowami i powiedzeniami, tę mistrzowską grę wyrażeń. Chłonęłam je całą sobą, ale nie zawsze miałam pdzy sobie kartkę i długopis, żeby daną myśl zapisać.

Piotr, Wiktor, Zbigniew. Trzech bohaterów, każdy tak różny, a jednocześnie tak wiele mają ze sobą wspólnego. O czym to książka? Powiedziałabym, że o smutku. O samotności. O potrzebie bycia kochanym. O pozbawaniu samego siebie. Człowiek czyta i zastanawia się, skąd autor zna jego myśli, dlaczego opisuje w książce to, co drzemie na dnie serca…? Zobacz, jaka jest cała prawda o tym, jak ludzie potrzebują siebie nawzajem. Potrzebują miłości, obecności, wsparcia, UCZUĆ. Wiktor ma syna, syn ma zespół Downa. Dlaczego nie wyszło? Przecież tak się z żoną kochali. Czy kochają się teraz? Czy tak właśnie chciał ułożyć sobie życie? Tyle by zmienił, gdyby tylko miał siłę i widział sens. Ale sensem jest jego syn. Choć jest ciężko, to „kocha swoją świętą trójcę” i to oni są sensem jego życia. Zbigniew. To imię jest ponoć zemstą matki za ciężki poród. U Zbigniewa wszystko jest nie tak. Sam siebie przedstawia tak, że wydaje się czytelnikowi, że jest on małym potworkiem. Tak bardzo pragnie miłości. Prawie tak.bardzo jak ja i Ty. Pustka. To właśnie go otacza. Nie ma nic, prócz przyjaciela jak z żurnala i tej palącej potrzeby, by spotkać tę jedyną. Piotr. Kochał i był kochany. Został porzucony i nie wie jak wypełnić tę pustkę, która dezorganizuje mu życie. Uciekł do miasta, bo na wsi dla takich jak on, homoseksualnych, nie ma miejsca. Wypełnienia pustki/łóżka/siebie/dni*niepotrzebne skreślić, szuka na portalach randowych. Brzmi znajomo, bez względu na orientację, prawda? Na szczęście ma Lenę, przyjaciółkę równie samotną, co on. Czytasz mój drogi z zapartym tchem. Forma zachwyca, treść wciąga. A sposób w jaki autor łączy losy tych bohaterów po prostu miażdzy. Nie wiem ile pi skończeniu lektury miałam otwarte usta z niedowierzania. To wszystko prawda. Niestety. Łapiemy pojedyncze oddechy, żyjemy samotni, wśród tłumu ludzi pędzących na oślep za pieniędzmi i karierą. A co jest z tym, co powinno być najważniejsze? Co z bliskością? Czułym gestem? Życiem, w którym kochamy siebie i nie przeszkadza to nam kochać drugą osobę? Przyklejąc rano uśmiechy, wieczorem ronimy łzy samotności. Bo kolejny raz nie wyszło. Łóżko zawsze za duże, pościel zawsze zbyt chłodna. Teskniąc szukamy kogoś kto ogrzeje. Ale w dzisiejszych czasach to jednorazowe ukojenie. Coraz mniej tych, którzy chcą ogrzewać dni na stałe, długodystansowo. Wynajem serca, jak wynajem mieszkania- wygodnie o bez zobowiązań. Zdobądź oddech. Weź go. Sięgnij po książkę. Daj się porwać. Może otworzysz oczy. Może dojrzysz w końcu to, co najważniejsze. Nim będzie za późno.