Kiedy dowiedziałam się o istnieniu tej książki zacierałam rączki nie mogąc doczekać się kiedy ją przeczytam. Nastał ten piękny dzień i zaczęłam czytać pomyślałam sobie – no toś się dziewczyno porwała z motyką na słońce.

Na początku, mimo ogromnych chęci i dużego zapału strasznie się gubiłam w poszczególnych losach. Myślałam, ze odbiór zakłóca fakt, że poszczególne rozdziały przedstawiają losy jednej z osób z rodu Radziwiłłów, że książka nie jest uporządkowana chronologicznie. Z biegiem stron (tak mniej więcej od połowy książki) zaczęło mi to pasować i dostrzegłam plusy. Czytelnik mógł „zaprzyjaźnić się” z kolejnymi przedstawicielami rodu. Polubić ich lub nie i połączyć z tymi, których już zna.

Skończyło się na tym, że książka, którą na początku spisałam na straty, w końcu tak mnie wciągnęła, że druga połowę pochłonęłam w jedno popołudnie. Czy polecam książkę? Nie wiem. Nie jestem pewna, czy czytelnicy są na tyle wytrwali, żeby przeczekali ten początkowy bałagan i nawał informacji. Jeśli tak, to jak najbardziej. Ród ten może poszczycić się niezwykle barwnymi postaciami, skandalami obyczajowymi, rozwodami, koneksjami z innymi rodami od Lubomirskich do samych Kennedych!

Dzięki książce tej zdecydowanie wiem więcej i o Radziwiłłach i o historii Polski, która była przytaczana przy okazji kolejnych postaci, a przede wszystkim dowiedziałam się wiele o ludziach, o tym, jak różni mogą być w obrębie jednej rodziny. Dobra lektura z ciężkim początkiem, ale nie ma co się zniechęcać.