Nawet nie będę kokietować i usprawiedliwiać się. Ostatnio czytanie idzie mi dużo lepiej i sprawniej niż pisanie. Z jednej strony – super, po zeszłorocznym kryzysie nie ma ani śladu. Z drugiej strony – pisanie zawsze było i nadal jest dla mnie ważne, więc każdego dnia próbuję się zmobilizować i napisać chociaż kilka zdań. Nie zawsze je tu publikuję, ale nie wszystko nadaje się do publikacji. Wrzenie się doczekało po prawie pół roku!

Docierają do mnie jednak nieustające głosy, że ludzie nie czytają. Nie wiem jak tym samym wyjaśnić tych wszystkich moli książkowych, którzy mnie otaczają, chyba tylko bańkami informacyjnymi, w jakich żyjemy. Tak czy inaczej, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom ludzi zabieganych, którzy stawiają na media towarzyszące, zbieram się, powoli, ale konsekwentnie, do uruchomienia wersji audio moich recenzji. Nie wiem kiedy mi się to uda, ale decyzja została podjęta. Oczywiście nie porzucę tego miejsca, które jest do cna moje, i w które włożyłam tyle  pracy, energii i serca.

Francja bez stereotypów

Tymczasem zapraszam Was do Francji. Nie nastawiajcie się jednak na romantyczne wcinanie bagietek nad Sekwaną. Ani na pocałunki pod Wieżą Eiffla, przy dźwiękach akordeonu. Przyszedł czas, kiedy na Francję spojrzeć mamy okazję od zupełnie innej, mniej baśniowej strony. A wszystko za sprawą doskonałego reportażu Anny Pamuły Wrzenie. Francja na krawędzi. Autorka jest absolwentką Polskiej Szkoły Reportażu, współpracowała z szeregiem ważnych tytułów prasowych, między innymi z Newsweekiem, Polityką, Przeglądem. Od 8 lat mieszka we Francji i właśnie temu państwu postanowiła poświęcić swoją książkę.

Jak to było z ta migracją?

Historia migracyjna Francji ma długą tradycję. Po rewolucji francuskiej (której głównym hasłem było „wolność, równość, braterstwo”), na przełomie XVIII i XIX wieku, Francja, potrzebująca rąk do pracy, zaczęła masowo przyjmować imigrantów. Na początku roku XX zaczęto kwestie te regulować. W roku 1974, świadomość faktu, że sprawy wymykają się spod kontroli, doprowadziła do zakazu sprowadzania pracowników na teren Francji. 40 lat później powstaje Wrzenie.

Co to za wrzenie we Francji

Czym jest właściwie wrzenie? Na lekcjach fizyki uczono nas, że to gwałtowne parowanie na całej objętości. I Anna Pamuła pokazuje nam, wiernie i bezkompromisowo jak Francja wrze. Jak wnukowie tych, którzy w latach 70 przyjechali do Francji, wciąż nie czują się Francuzami, nawet jeśli nigdy nie byli w kraju swoich rodziców. Ibrahim, przewodnik autorki, opowiada o tym rozdarciu swojej tożsamości. A kolejne osoby, z którymi spotyka się autorka, starają się przedstawić swój punkt widzenia. Nie chcę zdradzać w tej recenzji fabuły książki. Mogę jedynie powiedzieć, że jest to pozycja niewyobrażalnie trudna, chociaż bardzo dobrze napisana. Wciąga, zmusza do przemyśleń. Ja przez całą lekturę miałam powracające myśli i pytania „gdzie jest złoty środek?”. Francja jest krajem laickim, co oznacza oddzielenie państwa od kościoła. Podkreśla się wolność jednostki, wolność słowa, a potem, po lekcji o wolności słowa właśnie, kiedy to nauczyciel pokazuje karykaturę Mahometa, imigrant obcina mu głowę (sic!)!

Wrzenie nieustające

Sama autorka, podczas jednego z wywiadów, powiedziała, że tak długo pisała tę książkę, bo sytuacja we Francji jest na tyle dynamiczna, że ciągle coś się tam działo, stale dopisywała osoby, z którymi chciałaby porozmawiać. Bo wrzenie jest książką, która pokazuje Francję oczami młodych ludzi z rodzin imigranckich. To próba pokazania ich punktu widzenia. Obiektywne pokazanie Francji, systemu edukacji, polityki, właśnie oczami tych żyjących w, kolokwialnie mówiąc, rozkroku narodowo – społecznym.

Złoty środek. Czy to możliwe?

Wrzenie to taki reportaż, po którym, jak w przypadku Tylko góry będą ci przyjaciółmi, nie da się spojrzeć na opisany kraj tak, jak dotychczas. Kotłujące się myśli sprawiają, że sięga się głębiej, próbuje skonfrontować wszystkie te wyczytane informacje z rzeczywistością. Rozbudza apetyt na wiedzę, a jednocześnie czytelnikowi udziela się ten obiektywizm, przynajmniej tak było w moim przypadku. Po lekturze tej książki napęczniało we mnie poczucie, że świat nie jest czarno – biały, a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Trzeba naprawdę tęgich głów, żeby to wszystko poukładać. Co nie zmienia faktu, że książka Wrzenie jest wynikiem ogromnej pracy, otwartości, zaangażowania i empatii autorki, za co chylę czoła.

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Agora, za możliwość przeczytania książki.