Od ponad roku, małymi krokami usiłuje wprowadzać w życie zasady zero waste. Chodzi w tym nie tyle o to, żeby nie wytwarzać śmieci, ile żeby nie marnować. Sprawia mi to niemałą frajdę, porządkuje życie i daje satysfakcję, że robię coś dobrego i dla planety i dla siebie.

Książka Katarzyny Wągrowskiej jest doskonałym zbiorem wskazówek dla każdego, kto chce zacząć żyć w myśl zasad zero waste. I to zarówno dla tych, którzy pierwsze kroki mają już za sobą, jak i dla nowicjuszy. Jak zrobić pierwszy krok? Ja zaczęłam od ograniczenia (wciąż nie udało mi się całkowicie wyeliminować) foliowych torebek. swoje początki opisywałam w poście Eko-czyny, nie słowa.

(NIE) tylko dla herosów

Autorka pokazuje, że życie zero waste jest możliwe. Udowadnia, że nasze codzienne wybory mają znaczenie. Przechodzi przez poszczególne aspekty życia, bo każdy z nich można zorganizować w taki sposób, żeby żyć w zgodzie z naturą, nie generować niepotrzebnych śmieci, nie marnować. Przy okazji poprawić jakość życia i zdrowia! I nie potrzebujemy nadludzkich sił, żeby i nam się udało życie zero waste.

Śmiecioroby

Na każdym kroku zostawiamy za sobą gromadę śmieci. Książka ta pozwoli nam zacząć obserwować gdzie wytwarzamy ich najwięcej i nauczy podejmować takie decyzje, żeby zredukować tę ilość. W kuchni można przechowywać w szkle, które jest ładniejsze i trwalsze, a przede wszystkim mamy pewność, że nie wchodzi w reakcje chemiczne z przechowywanym pożywieniem. Na zakupy wystarczy zabierać własne woreczki/pojemniki i kupować produkty „luzem”. Coraz więcej sklepów, co bardzo się chwali, wprowadza możliwość pakowania do własnego pojemnika. Dla odważnych i zdeterminowanych jest nawet krótki kurs tworzenia własnego kompostownika!

Słaby punkt

Katarzyna Wągrowska porusza też kwestię zabawek dla dzieci. Pisałam o tym, co sama myślę na ten temat jakiś czas temu. Zasypujemy dzieci zabawkami z plastiku. Nie zwracamy uwagi na to, z czego są zrobione i jaki mają wpływ na ich zdrowie. Kiedy ja rozglądam się po moim otoczeniu, to najgorzej sprawa wygląda z kosmetykami. Mam wrażenie, że producenci prześcigają się w ilości plastikowych opakowań. Autorka i w tej kwestii pokazuje nam alternatywy. Niektóre z nich, takie jak mydło do włosów i dezodorant w kremie wypróbowałam, a moje wrażenia opisałam tutaj. Spojler – nie doszło do wybuchu żarliwych uczuć, ale będę próbować, bo rzeczywiście kosmetyki to mój słaby punkt życia zero waste.

Babcia byłaby dumna

W Życiu zero waste znajdziemy też przepisy na ekologiczne środki czystości. Babcine metody są nie tylko skuteczne, ale też ekologiczne i ekonomiczne! Ja od dawna jestem zaprzyjaźniona z octem, kwaskiem cytrynowym i sodą. A w książce znajdziecie nawet przepis na tabletki do zmywarki!

Same plusy

Książka jest po prostu świetna. W przystępny sposób pokazuje nam, że ekologiczne życie to nie czarna magia, tylko nasze świadome wybory, które mają kolosalny wpływ na środowisko, nasze zdrowie, samopoczucie i budżet domowy. Będę do niej wracać w każdym momencie zwątpienia, po każdym obejrzanym filmie ukazującym tony plastiku w oceanach, czy zwierzęcych szczątkach. Nasza przyszłość jest w naszych rękach. Minimalizm, mądre zakupy, szacunek dla natury może przynieść same plusy. Wystarczy spróbować. A ta książka pomoże postawić Ci pierwsze kroki.